Opowiem Wam coś miłego. Rozmarzyłam się. Wyobraźcie sobie, że codziennie po południu i wieczorem spędzacie miły czas z rodziną. Wracacie z pracy stosunkowo wcześnie, zakupy zrobione, obiad prawie gotowy (częściowo przygotowany poprzedniego dnia). Dzieci wracają ze szkoły z odrobionymi lekcjami (są kraje, gdzie w szkołach podstawowych w ogóle nie zadaje się prac domowych!). Jedno z rodziców z dziećmi wychodzi na szybki spacer z psem, drugie z rodziców przygotowuje obiad. Jest też chwila czasu na sporządzenie świeżej surówki i innych jarzyn.
Spokojnie, mamy czas.
Stół przygotowany, obiad gorący.
Wracają. Jeszcze tylko wytarcie psich łap, umycie rąk i możemy siadać do stołu. Miło, spokojnie, z radością.
Spożywamy wspólnie posiłek. Telewizor jest wyłączony, telefony komórkowe wyciszone, w drugim pokoju. Nic nam nie przeszkadza. Mamy czas na to, by porozmawiać o dzisiejszym dniu, by zapytać co było w szkole i na zajęciach pozalekcyjnych, co u kolegów, co było w pracy, co będziemy robili w weekend...
Fajnie. Wspólny posiłek. Mamy wpływ na to co jedzą nasze dzieci, gdyż to my przygotowujemy posiłki. Widzimy co nakładają na talerz, w jakiej ilości, ile zjadają. Przy okazji uczymy zasad prawidłowego żywienia , kultury i zachowania przy stole (musimy się sami edukować i pilnować przy stole, bo przykład działa!), zacieśniamy więzy rodzinne.
Po posiłku dłuższy, rodzinny spacer z psem.
Wszystko super. Kto z nas jest w stanie zrealizować taki scenariusz? Miło, spokojnie, relaksująco.
Pozostaje pomarzyć! Ale miejmy to na uwadze, że chociaż w weekend warto....
Jak jest niejednokrotnie w życiu? Dzieci dostają pieniądze na obiad w szkole, a często kupują i spożywają produkty typu fast food. Rodzice tracą kontrolę nad swoimi dziećmi.
Co wiemy o żywieniu naszych dzieci? Niestety niewiele albo jeszcze mniej. Kontrolujemy żywienie niemowlęcia, dopóki jest pod opieką rodziców lub mądrej babci czy mądrego dziadka, mądrej opiekunki. Dziecko w żłobku i przedszkolu – wiemy mniej więcej. Wiemy, że była zupa pomidorowa – ale to tylko mgliste hasło. Zupa zupie nierówna. Jest prawie taka jak w domu, ale to „prawie” robi różnicę. Tu nasza kontrola już jest ograniczona. Potem jest tylko co raz gorzej.
Dlaczego o tym piszę? To ważny temat.
Gdzie, jak nie w rodzinnym domu dziecko powinno się nauczyć racjonalnego odżywiania? Po latach z rozrzewnieniem wspomina się smaki dzieciństwa. To w domu poznaje się nowe smaki, wybieramy nasze ulubione potrawy, kształtują się przyzwyczajenia.
Światowa Organizacja Zdrowia twierdzi, że 29 procent 11-latków ma nadwagę, natomiast co czwarty 13-latek jest otyły. Dużo! U nas nie jest lepiej.
Jak jednak przekonać dzieci do zdrowego, racjonalnego odżywiania? Amerykańscy naukowcy mają na to sposób - rodzinne obiady.
Małe dzieci bardzo szybko chcą spożywać to samo, co dorośli, bądź starsze dzieci w rodzinie. Przykład idzie z góry, więc jeśli my prawidłowo się odżywiamy, to i dzieci będą odżywiały się dobrze.
Szalenie ważne jest rozszerzanie naszych zainteresowań i ciągła edukacja. Internet jest przebogaty w wiele sprzecznych informacji na temat „prawidłowego żywienia”. Jak znaleźć te właściwe materiały edukacyjne? Trzeba pytać mądrzejszych i szukać prawdziwych autorytetów. Chcieć znaleźć to móc. „Niechaj pożywienie będzie lekarstwem, a lekarstwo pożywieniem” – jak mówił Hipokrates. To co spożywamy ma kolosalny wpływ na nasze zdrowie i kondycję.
Naukowcy z Uniwersytetu w Minnesocie oraz Kolumbii odkryli, że częste, rodzinne spożywanie posiłków potrafi skutecznie uchronić dziecko przed problemem otyłości. Wśród nastolatków, którzy twierdzili, że ich rodzina nigdy nie jada posiłków razem, 60 procent z nich miało nadwagę, a 29 procent było otyłych. Badacz z Minnesoty Jerica M. Berge mówi, że zidentyfikowanie źródła problemu otyłości dzieci w ich rodzinnych domach jest bardzo ważne, gdyż to najbliższe środowisko ma na nich największy wpływ. Taki czynnik jak wspólne spożywanie posiłków może chronić młodzież przed niekontrolowanym wzrostem wagi .
Działanie ochronne rodzinnych posiłków może być czynnikiem emocjonalnych powiązań między członkami rodziny. Jednocześnie naukowcy uspokajają wszystkich zapracowanych rodziców. - Nawet jeden lub dwa posiłki rodzinne w tygodniu mogą uchronić dziecko przed nadwagą i otyłością w rzeczywistym czasie, ale także po wkroczeniu przez nich w wiek dorosły - przekonuje Berge.
Według badań, nawyk wspólnego spożywania zdrowych posiłków i kultury przy stole zostaje na lata i jest spore prawdopodobieństwo, że będzie on podtrzmywany przez kolejne pokolenia. Podobne wnioski głoszą naukowcy z Ohio State University. Jak donosi "The Daily Telegraph" - Wspólne rodzinne posiłki mogą obniżyć ryzyko otyłości u dzieci nawet o 40 procent. Wśród 8,5 tys przebadanych dzieci było raptem 14 procent z nadwagą.
Pracownicy Zakładu Ochrony i Promocji Zdrowia Dzieci i Młodzieży oraz Instytut Matki i Dziecka w Warszawie przeprowadzili badania, z których wynika - Spożywanie wspólnych posiłków z rodziną stanowi predyktor prozdrowotnego stylu życia, może w sposób pośredni chronić dzieci i młodzież przed otyłością. Promowanie rodzinnego spożywania posiłków powinno stanowić jedną z ważniejszych metod zapobiegania otyłości, szczególnie u nastoletnich dziewcząt.
Ja uważam, że przy wspólnym stole, poza szansą na profilaktykę otyłości , rodzice mają też większą możliwość zauważenia ewentualnie rozwijającej się anoreksji czy innych zaburzeń odżywiania.
Centrum Edukacji Społecznej sporządziło raport dotyczący otyłości dzieci i młodzieży szkolnej. Zapytano nastolatków czy zwracają uwagę na to, co nakładają na talerz. Tylko 5 procent stwierdziło, że robią to codziennie. 20 procent przyznało się, że zwraca uwagę raz na jakiś czas, natomiast aż 75 procent nie robi tego nigdy. Dr Joanna Książyk z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie za jeden z powodów wymienia przekarmianie niemowląt i podawanie dzieciom przekąsek bogatych w cukry, tłuszcze i sól. Dziecko, które zna głównie produkty słodkie, zbożowe, mleczne przetworzone w znacznym stopniu i z dodatkiem sztucznych/identycznych z naturalnymi/naturalnych substancji wzbogacającymi smak, konserwującymi, barwiącymi, nie będzie chciało próbować produktów naturalnych.
Ale, ale każdy medal ma dwa strony.
Myślę, a wręcz jestem pewna, że każdy z nas zna rodziny/osoby, które w żaden sposób nie przejmują się zasadami zdrowego żywienia. Być może musimy też spojrzeć w lustro i zrobić rachunek sumienia.
W menu królują słodycze, fast foody, słodzone napoje, pszenica, nadmiar owoców i soków, niewłaściwe tłuszcze, nadmiar nabiału i mięsa. Jednocześnie brak/niedobór warzyw. Problematyczne są ryby ze względu na zanieczyszczenie wód i metody hodowlane.
Wspólne posiłki nie odniosą pożądanego skutku edukacyjnego i wzmocnienia więzi emocjonalnej, jeśli wszyscy domownicy nie wprowadzą globalnych i prawdziwych zmian żywieniowych. Dziecko z nadwagą, które jako jedyne jest poddane diecie i musi spożywać posiłki „specjalne”, nie ma szans, aby dotrzymać rygoru żywieniowego. Jeśli słodycze i inne „zakazane” produkty są w domu i pokątnie, w tajemnicy spożywane przez pozostałych członków rodziny, dziecko i też będzie chciało.
Dieta nie może być torturą ani przymusem. Stała zmiana stylu życia na zdrowszy będzie tylko z korzyścią dla wszystkich. Aby móc zrealizować taki scenariusz potrzebne są rozmowy, rozmowy, rozmowy i edukacja dziecka. Powiedzenie nie dostaniesz batonika, bo nie, nie zadziała. Jeśli starsze dziecko zrozumie i zobaczy nasz przykład – da się wprowadzić zmiany. Mniejsze dziecko będzie naśladowało rodziców/rodzeństwo i zje to co będzie na stole.
Według badania przeprowadzonego przez dr Rebekę Huntley "Posiłki rodzinne są ważne" (Because Family Meal Times Matter) wspierają one również kompetencje społeczne i komunikacyjne dzieci. Posiłek w gronie najbliższych stanowi trening zachowań kulturowych i społecznych. Wykazano również, że nastolatki regularnie spędzające z rodzicami przy stole czas, rzadziej wdają się w bójki z rówieśnikami, a także są mniej podatne na negatywne wpływy z zewnątrz. Rośnie wzajemne zaufanie dziecka do rodziców i odwrotnie.
W dzisiejszych zapracowanych czasach trudno jest codziennie celebrować wspólne, rodzinne posiłki. Czasem nie ma takiej możliwości. Ale... spróbujmy chociaż w weekendy usiąść przy wspólnym stole z korzyścią dla wszystkich.
Jak już dawno, dawno temu powiedział w swojej fraszce Jan Kochanowski „Szlachetne zdrowie nikt się nie dowie jako smakujesz aż się zepsujesz.” W znacznej mierze sami pracujemy na swoje zdrowie.
Nie ma dwóch takich samych osób, dlatego nie może być dwóch takich samych diet. U nas każda dieta jest inna, dopasowana do Twoich potrzeb, preferencji oraz wykluczeń. Odchudzamy po ludzku. Dostaniesz dietę i opiekę ekspertów.
Sprawdź >