Wracamy kilka razy, aby sprawdzić, czy zamknęliśmy drzwi albo wyłączyli piekarnik, albo liczymy schody, albo przechodzimy jedynie po białych pasach na przejściu dla pieszych. Wielu pewnie od razu kojarzy się znany film z Jackiem Nickolsonem.
Czy już znaczy to, że coś z nami jest nie tak?
Otóż nie. Nie ma nic złego w takich czynnościach, jeśli nie przekraczamy pewnej bariery. Każdy ma bowiem swoje rytuały, które jakoś ułatwiają (albo też utrudniają) życie. Każdy ma swój sposób na rozładowanie emocji. Nie zawsze jednak te sposoby są bardzo destruktywne i już na pewno nie zawsze świadczą o braku zdrowia psychicznego. W ogóle choroba psychiczna trochę stygmatyzuje. Boimy się tego pojęcia. Nikt z nas nie zauważa jednak, że pomiędzy skrajnością, na przykład psychozą, która wymaga leczenia farmakologicznego i hospitalizacji, a całkowitym zdrowiem psychicznym jest jeszcze masa miejsca do wypełnienia różnymi stanami.
Myślę, że nikt z nas nie może powiedzieć, że stany psychiczne go nie dotyczą. Każdy ma swoje słabości, lepsze czy gorsze dni. Tak samo każdy ma wspomniane wyżej rytuały, do których się po prostu przyzwyczaił i które w żaden sposób nie wpływają na poczucie zdrowia psychicznego. Wielu z nas przeżywa lekkie zaburzenia nastroju związane chociażby z pogodą. Tak samo wielu różnie reaguje na sytuacje stresowe. Czasami pod wpływem emocji zachowujemy się „jak wariaci”. To wynik tego, że mamy swoje problemy, różne słabości, gorsze dni i różne doświadczenia. Czasami się załamujemy, boimy się bardzo, ale nie wpływa to znacząco na całokształt naszego funkcjonowania.
Szczególnie w obecnych czasach, kiedy nasze życie niemal pędzi, tracimy panowanie nad sobą. Kiedy jesteśmy bardzo wściekli i sfrustrowani, potrafimy rozbić talerz albo rzucić telefonem, albo krzyczeć w aucie. To nie świadczy zupełnie, że natychmiast powinniśmy trafić do psychiatry. Po prostu na dany moment nie umieliśmy już się powstrzymać, emocje nas opanowały. A, niestety, z emocjami nie da się wygrać. Oczywiście, pewnie warto rozważyć lepsze metody radzenia sobie ze złością czy też frustracją. Może zamiast rozbicia talerza czy też, co gorsza, telefonu, może warto po prostu pójść pobiegać? Pójść na spacer? To z pewnością również nas oczyści, a i pozytywnie wpłynie na nasze zdrowie. Zawsze te trudniejsze emocje warto rozładowywać systematycznie, nie tłumić ich w sobie, bo właśnie to tłumienie może prowadzić do takich niekontrolowanych wybuchów. Co innego, jeśli będziemy zmierzać się z nimi zanim urosną do takich rozmiarów.
Podobnie jest z zachowaniami kompulsywnymi, czyli tym wracaniem i sprawdzaniem, czy zamknęliśmy drzwi po pięć razy, chodzeniem tylko po białych pasach czy też liczeniem kroków. Każdy ma swoje natręctwo. Ono ma swoje źródła, ale nie zawsze jest chorobą psychiczną. Raczej częściej to po prostu zwykły rytuał. Jeśli on nie zaburza codziennego funkcjonowania, nie jest szkodliwy. Jeśli sprawdzamy drzwi dwa razy i już o tym cały dzień nie myślimy, jeśli przechodzimy po białych pasach, ale jak staniemy na czarnym, to nie zatrzymujemy się i po prostu idziemy dalej, nic się nie dzieje. Problem zaczyna się wtedy, kiedy nie mogę wyjść z domu, bo boję się, że coś przeoczyłam, jeśli nie przejdę, bo zabrakło wybranego pasa. Wówczas to zaburza nasze funkcjonowanie. Jednak to nie zdarza się często.
Jak widzimy, nie ma ideałów, każdy z nas coś ma, każdy czasami nie zareaguje tak, jakby chciał, każdy czasami wybuchnie. Nie świadczy to absolutnie o niczym chorobowym. To po prostu nasze zwykłe, codzienne słabości. Nie każmy się bardzo za nie. Po prostu ustalmy, że to ludzkie, że czasami tak się zdarza. Powiedzmy sobie coś miłego. Jak wybuchnę, nie znaczy, że jestem zła. Po prostu mam słaby moment, ale to minie.
Nie ma dwóch takich samych osób, dlatego nie może być dwóch takich samych diet. U nas każda dieta jest inna, dopasowana do Twoich potrzeb, preferencji oraz wykluczeń. Odchudzamy po ludzku. Dostaniesz dietę i opiekę ekspertów.
Sprawdź >