Ta sama nazwa, a jakość jednak inna...

13 września Parlament Europejski przegłosował rezolucję zakazującą podwójnych standardów i nieuczciwych praktyk producentów żywności i produktów chemicznych. Niestety jak na razie jest to tylko rezolucja i to nie pierwsza. Czekamy na dyrektywę, która już będzie obowiązująca.

Europosłowie proponują szereg działań na poziomie unijnym i krajowym, w celu zlikwidowania problemu z produktami o „podwójnych normach jakości”. Chcą, żeby państwa europejskie współpracowały w zakresie badań, dzielenia się danymi, testami i w końcu w przejrzysty sposób stosowały dyrektywę dotyczącą nieuczciwych praktyk handlowych.

W dyskusji telewizyjnej wzięli udział lekarz internista, kardiolog interwencyjny i dietetyk Michał Mularczyk, dziennikarka Anna Aneta Kowalska, adwokat Filip Dopierała.

W chwili obecnej, jak się okazało po przeprowadzonych analizach, produkty o tej samej nazwie i tego samego producenta mają jednak nieco inny skład. W krajach Europy wschodniej stosuje się inne składniki – tańsze zamienniki. Produkty są prawie takie same, ale „prawie” robi jednak różnicę.

Nie czujemy się ani gorsi, ani głupsi od zachodnich obywateli Europy. Kupując np. elektronikę czy agd z widniejącą zachodnią renomowaną marką (choć i tak wiemy, że jest to z reguły  made in China czy Taiwan) oczekujemy równie wysokiej jakości. Mówi się jednak, że sprzęt przywieziony zza zachodniej granicy jest lepszy.

A chemia gospodarcza? Z jakiegoś powodu powstały sklepiki z „chemią gospodarczą z Niemiec”.

W przypadku produktów spożywczych stosowanie tańszych i gorszych zamienników jest również dla nas przykre. Niektórzy producenci stosują np. tłuszcze gorszej jakości i o gorszych parametrach, więcej tańszego syropu glukozowo-fruktozowego itd.

Słoiczki obiadowe i inne produkty dla dzieci też w wielu przypadkach odbiegają składem i jakością od tych z Europy Zachodniej.

Z drugiej jednak strony, z własnego doświadczenia zawodowego wiem, że wymagania, tradycje i przyzwyczajenia smakowe różnych społeczeństw są inne.

Przykładem jest np. mleczna czekolada Milka  - ta sama, tak samo zapakowana w całej Europie. Okazuje się, że w każdym kraju ma nieco inny skład procentowy i nieco inny smak. To jest dla mnie zrozumiałe. Kultowa czekolada angielska, w Polsce się nie przyjęła. Każde społeczeństwo ma swoje preferencje i oczekiwania, a producent chce sprzedać jak najwięcej. Produkt jest dostosowywany do lokalnych wymagań.

Coca Cola też różni się nieco smakiem w zależności od regionu– co można stwierdzić bezpośrednio porównując próbki w laboratorium sensorycznym. Takie są wymagania rynku.

Jeśli natomiast w produktach cukier zastępowany jest tańszym syropem glukozowo-fruktozowym – to nie jest to dla nas korzystne. Lepszy tuszcz gorszym, itd...

Złości mnie też np. taki fakt, że te same paluszki rybne zawierają na Zachodzie 65% mięsa z dorsza, a w Polsce 50% mielonego mięsa z ryb białych.

Ketchup –  na rynek polski zawiera więcej cukru. Widocznie takiego produktu odbiorca wymaga, do takiego jest przyzwyczajony. Nie jest to jednak fakt dla nas korzystny. Więcej cukru nie oznacza, że jest to dla nas dobre. Producent jednak zrobi wszystko, by konsument produkt kupił i ponownie po niego wrócił.

Co możemy zrobić?

Zwróćmy się w kierunku rynku lokalnego. Na szczęście mamy jeszcze bazary, gdzie możemy kupić produkty od naszych rolników. W większości nie są to wprawdzie produkty ekologiczne, ale kiedyś rolnik mi tłumaczył, że środki ochrony są drogie i nie stać go na stosowanie pełnych, zalecanych dawek. Na nasze szczęście!

Im więcej czasu poświęcimy na samodzielne, tradycyjne przygotowanie potraw z lokalnych, świeżych surowców, tym będziemy zdrowsi.

Ideałem byłoby stosowanie produktów wyhodowanych w sposób ekologiczny. Marzenie.

Niektórzy jednak mają to szczęście!

 

Nie ma dwóch takich samych osób, dlatego nie może być dwóch takich samych diet. U nas każda dieta jest inna, dopasowana do Twoich potrzeb, preferencji oraz wykluczeń. Odchudzamy po ludzku. Dostaniesz dietę i opiekę ekspertów.

Sprawdź >